Ocenicie kawałek?
Ocenicie kawałek?
Aga zaryzykowała i podeszła do szafki, która była bliżej drzwi. Trzecia półka w rogu. Leżała tam jakaś torebka - widać że bardzo stara i nieużywana od dawna. Aga zatrzymała rękę, która już sięgała po torebkę. A jeśli to jakieś ważne dokumenty ?
- Aaa, zaryzykuję - pomyślała Aga i wzięła torebkę. Otworzyła ją i w nos uderzył ją jakiś dziwny zapach. Zobaczyła gumę.
- Yess ! - ucieszyła się Aga. Wzięła opakowanie Orbit, ale po chwili stwierdziała, że nie o tą gumę chodziło mamie. Data ważności minęła rok temu. Chciała odłożyć ją na swoje miejsce, ale wtedy z torebki wypadł jakiś pożółkły papierek. Ciekawość zwyciężyła i Aga rozwinęła go.
Fo arz ado cyjny 2 . 5. 20 0.
I ię : Isa l Kin ton
Z da : Elż ta Kasz n i rzys u Ka tan
Tylko tyle potrafiła Aga przeczytać z pożułkłej karteczki.
Hmmm…. ciekawe, co to znaczy… gdyby tak ta karteczka była mniej pożułkła i pomięta!…
____________________
Inny kawałek tej samej książki:
- Ona powiedziała, że… jest królową Tarsii - wyjąkała mama.
- Ale… co teraz ? - zapytał w końcu tata.
- Nie wiem. Kompletnie, nie wiem. - stęknęła mama.
Tylko Zuzia nic nie mówiła. Cały czas siedziała przy stole i badała wzrokiem indianina. Wyglądał może na 27- 28 lat, był wysoki i chudy. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że Aga i ten ktoś są bardzo związani. ich włosy, oczy, postawa…
Zuzią wstrząsło zimne powietrze. Zrozumiała w końcu słowa mamy. I wiedziała też oczywiście, że teraz, kiedy Aga już wie o wszystkim, nie będzie spokojnie siedzieć w domu. Oczywiście, Aga będzie chciała jechać z Kambudżim do tej ich Tarsii. A wtedy… wtedy straci ją na zawsze…
Smutno spojrzała na Agę. Ona uśmiechnęła się do niej i powiedziała :
- Nie bój się, Zuzu. Obiecuję ci, że nigdy cię nie opuszczę. Nawet, jeśli mnie nie będzie, będę myślami z Wami - i przytuliła młodszą siostrę.
Tylko Jaś sobie z tego nic nie robił. Prawdę mówiąc, nie zrozumiał nic z tego,co się stało. Spokojnie siedział przy stole i usypiał.
Kambudżi przez chwilę patrzył na tę smutną rodzinkę, a po chwili zwrócił się po angielsku do rodziców :
- Słuchajcie, Aga jest królową Tarsii. Jej prawdziwi rodzice chcą ją zobaczyć. Zgaduję też, że chcą, aby tam rządziła. Więc proszę Was o pozwolenie, aby Aga mogła jechać ze mną do Tarsii. Oczywiście, możecie jechać z nami aż do Nowej Gwinei, ale dalej musimy iść sami. - spojrzał bacznie na rodziców i dodał :
- Polecimy z tąd do Jaipuru, z Jaipuru pójdziemy na koniach do Rajkutu, a z niego popłyniemy statkiem do Nowej Gwineui. Potem na konich dotrzemy aż do Tarsii. Więc pytam się - czy pozwolicie, by wasza adoptowana córka poznała prawdziwych rodziców ? - zapytał się rodziców Agi. Przez chwilę trwała cisza, a potem tata westchnął :
- No, wie pan. To zależy od Agi. Nawet, jeśli byśmy powiedzieli NIE, to ona już znajdzie sposób, jak się tam dostać - spojrzał na mamę, która kiwnęła głową na znak, żeby zdecydowała Aga. Zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli się na Agę, oczekując każdego słowa, które wypowie. Tylko Jaś spokojnie spał na krześle, cichutko pochrapując.
Przez chwilę Aga uśmiechała się, ale potem spoważniała, hrząknęła i powiedziała bardzo, bardzo wolno :
- Słuchajcie… ja Was wszystkich bardzo, bardzo kocham… ale chcę pojechać do Tarsii i zobaczyć moich prawdziwych rodziców. Dlatego za tydzień, razem z Kambudżim pojadę do Tarsii - wypowiedziała Aga, a potem przetłumaczyła dla Kambudżiego :
- Za tydzień ja, ty i tata polecimy do tego Jaipuru - mówiła i ściskała na przemian mamę, Zuzię, tatę i Jasia, który nawet się nie obudził, tylko coraz głośniej zaczął chrapać.
___________________________________
Jeszcze inny fragment tej samej książki, w którym Aga pisze list do Tarsii:
Cześć tato ! Pisze twoja najstarsza córka, Isabell. Właśnie lecimy samolotem z Krakowa do Jaipuru.
Smutno mi, że jeszcze tyle kilometrów nas dzieli od siebie. Myśl, że mój ojciec nie jest moim ojcem, a Gwineańczyk, którego nawet nie znam, nim jest, jest okropna. Nie dlatego, że jesteś z Nowej Gwinei oczywiście, ale dlatego, że przeżyłam tyle lat z obcymi właściwie ludźmi.
Nie mam Wam za złe, że wtedy daliście mnie do tego Domu Dziecka. Wiem, że zrobiliście to dla mojego dobra. I wprost nie mogę się doczekać naszego spotkania… Kocham Was wciąż.
Mam 13 lat.
Proszę, nie śmiejcie się! Jeśli jest to totalnie bezsensu i głupie, napiszcie po prostu: 0/10. Dziękuję.
To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać
Azi002
odpowiedział(a) 06.07.2014 o 15:59:Chmmmm mam 13 lat... "nie jest to powieść dla dororsłych". To wiedziałam już wtedy, kiedy zaczynałam pisać
[Zgłoś]