Co sądzicie o moim opowiadaniu?
Hej ^^ Co sądzicie o moim opowiadanku? Tylko szczerze! Przyjmę krytykę. :D
Prolog
Naciągnęła cięciwę łuku i strzeliła. Jej oddech był bardzo spokojny, wyjątkowo spokojny. Strzała trafiła w wyjątkowo dużego i ładnego jelenia. Wiedziała, że trafi, była tego pewna. Zwierze już nie żyło. Zwinnie, praktycznie bez najmniejszego szmeru podbiegła. Jej czarne, długie do pasa włosy falowały na wietrze, czarna, skórzana kurtka kontrastowała z bardzo jasną karnacją. Była piękna, zabójczo piękna. I zdawała sobie z tego sprawę. Wyjęła strzałę z brzucha zwierzęcia i bezceremonialnie, od tak poszła przed siebie.
Na skraju lasu już czekała Jade. Niebieskooka blondynka opierała się o dużą skałę. Gdy zobaczyła idącą Sindel od razu wstała.
Jak polowanie? - spytała z zaciekawieniem.
Dobrze.
Idziemy do domu? - powiedziała Jade śpiewnym, melodyjnym głosem.
Poczekaj chwilę... chcę nacieszyć się obecnością w tak pięknym miejscu jak to... - dziewczyna usiadła na kamieniu. Przyjaciółka zrobiła to samo.
Sindy, Twoja sukienka jest cała we krwi...
Przecież wiem. Byłam na polowaniu... tam, jak wiesz jest krew. Kto, jak kto, ale Ty powinnaś o tym wiedzieć.
* * *
Rozdział I
Ubrana w czarną, wyjątkowo krótką sukienkę, z włosami związanymi w ciasnego koka Sindel poszła do klubu „Rossemary”. Praktycznie co tydzień tam chodziła. Jade tylko czasem jej towarzyszyła... nie lubiła takich klimatów, ale gdy przyjaciółka ją prosiła nie potrafiła odmówić. Tym razem było tak samo. Razem z dziewczyną poszła do klubu.
Sindel jak zwykle poszła na parkiet. Tam bardzo blisko tańczyła z przystojnym Azjatą, o kocich oczach z pionowymi źrenicami.
Kolejny raz obwiązała sobie kogoś wokół palca... - pomyślała Jade. Czasami przyjaciółka ją denerwowała. Sindel prowadziła beztroskie życie. Ona sama miała swoje zasady, których przestrzegała. Podeszła do przyjaciółki.
Sindy, myślę, że powinnyśmy już iść... - powiedziała.
Przez głośną muzykę nie usłyszała pełnej odpowiedzi dziewczyny, tylko pojedyncze słowa „idź, zajęta, taniec i imię, którego nieusłyszała w pełni. Pociągnęła przyjaciółkę za rękę.
Wybacz, ale porywam Sindy na tą noc... - dopiero teraz odezwał się mężczyzna o kocich oczach. Zdawał sę jej nie zauważać wcześniej, a teraz się odewał...
Sindel! - nie wytrzymała i krzyknęła.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko gestem przeprosiła na chwilę partnera i podeszła do Jade.
Jade, to jest mój chłopak! Nie musisz się wtrącać! A tak w ogóle, tak jak już słyszałaś, nie wracam dzisiaj do domu.
Trzeba było mi go przedstawić wcześniej!
Sindel odeszła z powrotem do faceta. I po chwili z nim tańczyła.
Nie wiem nawet jak ma na imię... - pomyślała Jade i wyszła z klubu.
* * *
znamy się kilka miesięcy, a Ty nigdy nie byłeś u mnie...
Kochanie... a czy to ważne? - powiedział James przysuwając się do Sindel
W zasadzie to... nie. - uśmiechnęła się – czasami się zastanawiam, dlaczego Jade myśli o mnie jak o... a zresztą, już nie ważne.
Mów dalej... przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
Po prostu... ona nie rozumie. Nie rozumie tego, że jesteś moją miłością. - powiedziała, po czym pocałowała go w policzek.
Opowiedz mi trochę o sobie. - powiedział z przekorą w głosie. - Na przykład to, dlaczego jesteś tak nieziemsko dobra w walce.
Więc tak... moja matka była w połowie wilkołakiem, przywódczynią stada w Nowym Yorku. A mój ojciec... on... nigdy go nie poznałam – jej głos się zniżył – A ponieważ nie jestem wilkołakiem nie przemieniam się w pełnie. Zmieniam się kiedy chcę w wilczą postać.
Twoja matka była naszą przywódczynią? - zdziwił się.
Tak... kiedy uzyskam pełnoletność również nią zostanę... chociaż szczerze wolałabym, żebyś ty był naszym przywódcą.
Wiesz, że to niemożliwe... ty nad sobą panujesz, ja podczas pełni zmieniam się nie do poznania...
Wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził. - powiedziała po czym usiadła na kolanach James'a.
Więc pełnoletność osiągnięsz za kilka dni... mianowanie w tym samym dniu? - zmienił temat.
Szczerze, to nie wiem. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Spojrzał na nią z wielką czułością. Kochał ją, to było pewne. Dziewczyna się uśmiechnęła. James włożył dłoń w jej piękne, teraz rozwiązane włosy. Jej dłoń powędrowała do policzka chłopaka. Objął Sindel i pocałował ją. Bardzo namiętnie. Dziewczyna od razu poczuła się lepiej.
* * *
Rano dziewczyna wróciła do domu. Przebrała krótką sukienkę w zwykłe rurki i t-shirt z napisem „Jestem Bogiem” i poszła do pokoju Jade. Zapukała. Nikt się nie odezwał.
Jade! Proszę otwórz... - powiedziała.
Jade spierała się ze sobą, ale w końcu uległa i otworzyła przyjaciółce.
Sindel, mam dość Twojego stylu życia...
Cześć, Ciebie też miło widzieć. A ja mam dosyć tego, że traktujesz mnie jakbym była dzieckiem.
Bo kiedyś ktoś Cię załatwi! Nie chcę Cię znaleźć w jakimś zaułku, leżącą w kałuży własnej krwi. Rozumiem, że jesteś odważna, ale to za wiele.
Nie musisz się o mnie martwić.
Sindel, nie dbasz o nic! Twoje mianowanie jest jutro! Nie jesteś nawet przygotowana, do tego wszystko masz gdzieś. Jak masz nami kierować, kiedy Ciebie interesują tylko dyskoteki?
Kto, jak kto, ale Ty powinnaś we mnie wierzyć... - powiedziała, po czym z trzaskiem drzwi wyszła. Biegła szybko i przed siebie. Nie patrzyła na to, że prawie przejechała ją taksówka. Jak Jade, jej przyjaciółka i mogła nie wierzyć w nią? A więc uroczystość już jutro... kompletnie nie była na nią przygotowana. Jak to miało wyglądać? Wiedziała tylko o tym, że sprawdzą jej wytrzymałość.
Przestając myśleć nad mianowaniem Sindel wzięła patyk i zaczęła rysować coś na piasku.
ezovelove
odpowiedział(a) 17.07.2014 o 15:06:Tak :D
[Zgłoś]Patrycja :) ♥
odpowiedział(a) 17.07.2014 o 15:06:masz talent
[Zgłoś]